Kolejna wojna na horyzoncie.
Iran nie tylko sponsoruje Hamas, który dokonał w ten weekend ataku terrorystycznego na Izrael na bezprecedensową skalę, ale też finansuje wspierający go libański Hezbollah. W ten sposób islamscy fundamentaliści z Teheranu toczą z Izraelem wojnę, unikając bezpośredniego starcia.
Iran i Izrael były przyjaznymi krajami do czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku. Powstała wówczas autorytarna teokracja uznała zniszczenie państwa Izrael za jeden z głównych celów swojej polityki zagranicznej. W tych dążeniach Teheran otwarcie wspiera palestyński Hamas i libański Hezbollah. Z kolei Izrael dokłada wszelkich starań, aby sabotować irański program nuklearny, który ze zrozumiałych względów uważa za zagrożenie dla swojego istnienia.
Konflikt z libańskim Hezbollahem to niejedyny obszar, w którym dochodzi do starć między Izraelem a wspieranymi przez Iran bojówkami. Podobna sytuacja wytworzyła się na terytorium Syrii po wybuchu wojny domowej w 2011 roku. Izrael przeprowadził od tego czasu setki ataków w Syrii na linie przemytu broni dla Hezbollahu, które biegną przez Syrię.
Bezpośrednie ataki są jednak sporadyczne. W 2018 roku siły irańskie ostrzelały Wzgórza Golan z terytorium Syrii, co spotkało się z odpowiedzią ogniem ze strony Izraela. Izrael, choć oficjalnie się do tego nie przyznał, stoi też prawdopodobnie za zabójstwami pięciu naukowców pracujących nad irańskim programem nuklearnym oraz kilkoma atakami na cele związane z tym programem w Iranie. Prawdopodobnie odpowiada też za cyberatak, który w 2021 roku sparaliżował stacje benzynowe w Iranie oraz za atak w styczniu 2023 roku na irańskie składy amunicji.
Starcie Iran – Izrael zapowiedzieli sami przywódcy Izraela, jeśli tylko Iran będzie blisko stworzenia broni nuklearnej. Iran w ogóle zaprzecza, że to jest cel jego programu nuklearnego, jednak tajne dokumenty wykradzione przez Izrael w 2018 roku sugerują coś innego.
Po weekendowym ataku Hamasu na bezprecedensową skalę znowu mówi się o możliwości starcia między głównymi siłami militarnymi w regionie. Na razie jednak w konflikt z Izraelem zaangażowany jest tylko Hamas, gdy Hezbollah wyrażał przede wszystkim słowne jego poparcie i miał obiecać władzom Libanu, że nie dołączy do wojny, chyba że Izrael „będzie nękać” Liban.
Na początku tego roku już mówiono, że wojna „jest bardzo blisko”, o czym mają świadczyć dane izraelskiego wywiadu. Iran miałby przede wszystkim chcieć skorzystać z mniejszego, w jego ocenie, zaangażowania USA w sytuację w regionie, zajętych bardziej konfliktem w Ukrainie i rosnącym zagrożeniem chińską inwazją na Tajwan.
Napięta sytuacja, może jeszcze bardziej zwiększyć wahania cen ropy i prowadzić do ucieczki kapitału do aktywów postrzeganych jako bezpieczne przystanie jak złoto, amerykańskie obligacje, dolar czy jen.